listopada 16, 2020

Strach przed odczuwaniem

 






Większość ludzi boi się dopuścić do głosu odczuwanie. Żyją na automatycznym pilocie, który wciska ich w sztywne ramy codziennych obowiązków i zachowań.
Już od najmłodszych lat, krok po kroku uczy się ludzi zamykania na to, co czują. W efekcie człowiek wchodzi w wiek dorosły otoczony pancerną skorupą, wskakuje w kierat codziennych obowiązków i robi to, czego go nauczono, powiela zakodowane wzorce.
Z pozoru wydaje się, że nic przez tę skorupę nie jest w stanie się przebić. Z pozoru. Bo podświadomie ludzie uciekają w nałogi, używki, byle zagłuszyć to, co mimo wszystko przebija się przez pancerz. I przebijać będzie. Bo prędzej czy później ciało zbuntuje się.
Przychodzi pierwsze załamanie nerwowe, pierwszy atak paniki, pierwsze samobójcze myśli i niechęć do życia czy pierwsze choroby, które uniemożliwiają dalsze funkcjonowanie w narzuconym kieracie.
Chwilowo da się te "wołanie o odczuwanie" zagłuszyć tabletkami, kolejnymi używkami.
Chwilowo.
Na dłuższą metę nie zdaje to jednak egzaminu.

Skutecznym rozwiązaniem jest pozwolenie sobie na odczuwanie swojego ciała, emocji. Wsłuchanie się w swój organizm, dowiedzenie co mu służy, a co nie. Pozwolenie sobie na bycie w zgodzie z samym sobą, swoimi odczuciami. Przepuszczenie ich przez siebie.
To bywa jednak trudnym zadaniem i wymaga pewnego wysiłku, dlatego tak wiele osób podchodzi do tego niechętnie. Po co się wysilać, skoro wystarczy wziąć np. tabletkę czy upić się do nieprzytomności?
Chwilowo problem zostaje zagłuszony.
Jednak szybko powróci, niezależnie od ilości tabletek czy używek.

Dlaczego ludzie tak bardzo boją się odczuwania?
Bojuż po pierwszych próbach odczuwania szybko przekonują się, że wymusza to na nich sposób zmiany myślenia. Zmiany życia, przewartościowania go. Przyjrzenia się sobie, swoim relacjom, otoczeniu.
A człowiek stojący w miejscu, choćby tkwił w bagnie po uszy, nie zawsze jest chętny zmianom. Wygodniej i bezpieczniej mu w tym co już zna. Wypracował sobie sposób, aby przewegetować i na desperacko się go trzyma.
Jak myślisz dlaczego ludzie tkwią w związkach bez przyszłości, chociaż jest im źle? Albo dlaczego żona katowana przez męża alkoholika nie odejdzie? Dlaczego mobbingowany pracownik nie zmieni pracy? Dlaczego sami skazują się na cierpienie?
Bo zmiana wiąże się z czymś nowym. Czymś nieznanym, może się wydawać, że niebezpiecznym.
A nasz mózg ma to do siebie, że stara się chronić nas przed niebezpieczeństwem i utrzymać przy życiu. Tak zostaliśmy stworzeni. (Przyznaję, że nie u wszystkich ta funkcja mózgu może działać poprawnie...) I chociaż wraz z rozwojem cywilizacji i techniki część zagrożeń, przed którymi nas chronił, zniknęła, to w pamięci mózgu wciąż one istnieją.
(Kiedyś np. zrozumiałym było, żeby nie wychodzić z jaskini po zmroku, bo może człowieka coś zeżreć. Teraz możemy wyjść, bo żaden mamut czy inny tygrys nas nie zabije, a mimo to, w podświadomości tkwi obawa przed zmrokiem.)
Dlatego teraz gdy próbujesz odczuwać swoje ciało i emocje, twój mózg może zaprotestować, tak jakby mówił: po co to ruszasz? Zostaw, nie dotykaj. Tak jak jest, jest bezpiecznie. To już znam. Wiem jak tu przetrwać.
Może ci podsuwać masę wymówek typu: to nie pomoże, to nie ma sensu, lepiej nie czuć i zająć się obowiązkami, nie mam czasu, nie mam ochoty, wezmę tabletkę i też przejdzie, to strata czasu, albo: to wymaga za dużo czasu itp.

I tutaj tylko od ciebie zależy co z tym zrobisz. Czy weźmiesz odpowiedzialność za siebie i swoje życie? Piszę o tym tutaj
Czy pozwolisz sobie na zmiany, na odczuwanie i lepsze poznanie siebie, swojego ciała i emocji, czy też pozostawisz na takim etapie jakim jest. 



Ewa Thori Urbańska







Dołącz

Copyright © 2016 Twoja Ostoja , Blogger